Od pewnego czasu w mediach ukazuje się coraz więcej informacji o zwiększaniu się ilości wilków na terenie naszego kraju. Wilk, jak wszystkie gatunki chronione, zasługuje na naszą uwagę i troskę. Wzrost populacji tego gatunku to niepodważalny sukces organizacji, które aktywnie działają na rzecz ochrony tego gatunku. Coraz częściej dochodzi jednak do konfliktów na linii wilk – człowiek. Myśliwi zaś otrzymują od społeczeństwa coraz więcej próśb o pomoc w związku z obawą przed tymi drapieżnikami. Dalszy rozwój populacji wilka powinien, podobnie jak ma to miejsce w przypadku innych gatunków, opierać się na racjonalnych przesłankach. Nie można na dłuższą metę przedkładać dobra jednego gatunku zwierząt nad pozostałymi. Wilk to duży drapieżnik, który w wyraźnym stopniu oddziałuje na populacje innych zwierząt.
Nasze społeczeństwo, podobnie jak w innych krajach, jest podzielone w sprawie wilków. Dla rolników realnym problemem jest zabijanie przez wilki zwierząt hodowlanych. Na terenach wiejskich mnożą się przypadki zjadania psów. W niektórych regionach naszego kraju rosną obawy przed atakami wilków na ludzi. Przykładem jest niedawny, szeroko komentowany w mediach, atak na pilarzy na Podkarpaciu, a już dziś wiemy o kolejnym spotkaniu z wilkami podczas terenowych prac komisji RDOŚ w tym rejonie. To wszystko świadczy o niebezpiecznym przełamaniu naturalnego strachu wilka przed człowiekiem. Są już doniesienia o wilkach bytujących na obrzeżach wielkich miast, polujących na jelenie między zabudowaniami. W ostatnim czasie nawet naukowcy, którzy dotąd sprzeciwiali się ograniczaniu populacji wilków, przyznają, że konieczne jest odtworzenie u tych zwierząt pożytecznego dla obu stron, lęku przed człowiekiem. Populacja tego gatunku już dawno przekroczyła poziom uzasadniający zrównoważone gospodarowanie jego liczebnością. Warto pamiętać ,że ataki wilków na ludzi i ich mienie winny być zgłaszane.
Polski Związek Łowiecki stoi na stanowisku, by w kontekście dalszego postępowania wobec wilków rozpatrzyć koncepcję prof. Henryka Okarmy, jednego z najlepszych specjalistów w dziedzinie dużych ssaków drapieżnych. Ten znakomity naukowiec uważa, że prowadzone pod kontrolą pozyskanie łowieckie nie kłóci się z zachowaniem populacji wilków i ich ekspansji na nowe tereny. Wynika to zarówno z ich dużej zdolności rozmnażania się, jak i wysokiej śmiertelności, również w populacjach, gdzie człowiek nie ingeruje. Według prof. Okarmy myśliwi mogą zapewnić rzeczywistą i efektywną ochronę. Kontrolę liczebności wilków mogą sprawować wyłącznie myśliwi i tylko przez ściśle kontrolowany odstrzał. Wszelkie inne pomysły, jak np. odławianie wilków i ich przenoszenie w miejsca niekonfliktowe, są nierealistyczne. Wszelkie nieformalne działania, które rzekomo miałyby rozwiązać problem ograniczenia populacji tych drapieżników są niedopuszczalne. Potrzebujemy decyzji opartych na merytorycznej wiedzy i badaniach, a nie na emocjach i amatorskich obserwacjach. W obecnej sytuacji liczebnej nie możemy już dłużej myśleć kategoriami dobra pojedynczego wilka, tylko przez pryzmat dobra populacji i całego gatunku.
Polski Związek Łowiecki sprzeciwia się wykorzystywaniu wilków przez ruchy antyłowieckie w walce z myślistwem. Rozpowszechniane informacje mają wywrzeć na opinii publicznej wrażenie, że jedynym niebezpieczeństwem, które zagraża wilkom są myśliwi. Podstawą działania Polskiego Związku Łowieckiego, jego priorytetem jest zachowanie bioróżnorodności, której elementem jest także wilk.
Łowczy Krajowy
Oświadczenie prof. Henryka Okarmy dotyczące „Stanowiska PZŁ w sprawie wilka”
Na stronie internetowej Polskiego Związku Łowieckiego 6 marca 2021 r. pojawiło się „Stanowisko PZŁ w sprawie wilka”, w którym powołano się na moje nazwisko i przedstawiono moje poglądy w taki sposób, że niestety wypaczono prezentowane przeze mnie od lat zdanie na temat tego gatunku. Sprawa wymaga więc jednoznacznego sprostowania.
Wzięte z różnych dokumentów fragmenty sugerują, że usilnie lobbuję za wprowadzeniem wilka na listę zwierząt łownych w Polsce i rozpoczęciem pozyskania łowieckiego tego gatunku. Absolutnie nie jest to prawdą! Wielokrotnie podkreślałem – i zdania nie zmieniłem – że w momencie, kiedy wilk dzięki różnorakim działaniom ochronnym został wydobyty ze stanu zagrożenia, trzeba odejść od dogmatu jego ochrony ścisłej w kierunku aktywnego zarządzania. Tylko aktywne zarządzanie (a więc także kontrola liczebności populacji w ściśle określonych miejscach i sytuacjach) może bowiem zapewnić akceptację społeczną i długofalową, skuteczną ochronę tego drapieżnika. Nieraz też stwierdzałem, że obecnie formułowane postulaty zarządzania tym gatunkiem w ramach prawa łowieckiego są przedwczesne, gdyż może to się odbywać w ramach ochrony gatunkowej (jednak nie ścisłej, tylko częściowej, co pozwoli na bardziej elastyczne decyzje na poziomie regionalnym). Zarządzanie oznacza racjonalne podejmowanie decyzji na podstawie jak największej liczby informacji. Już w „Programie ochrony wilka Canis lupus w Polsce” z 2011 r. ja i jego współautorzy – dr hab. Roman Gula i dr Piotr Brewczyński – jednoznacznie napisaliśmy, że zarządzanie populacją wilka jest konieczne, ale musi się ono opierać na realnie funkcjonującym systemie monitoringu występowania i liczebności gatunku oraz eksperckim wsparciu dla instytucji ochrony przyrody. Do dzisiaj systemu monitoringu nie ma, a rolę ekspertów odgrywają ruchy bambistyczne i organizacje antyłowieckie, wywierające presję przez media społecznościowe. Właśnie ze wspomnianego dokumentu pochodzi stwierdzenie, że prowadzone pod kontrolą pozyskanie łowieckie nie stoi w sprzeczności z utrzymaniem we właściwym stanie populacji wilków i ich ekspansji na nowe tereny. Opiera się ono na wynikach badań naukowych oraz dokumentach grupy ekspertów ds. dużych drapieżników w Europie (LCIE) działającej w ramach Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN). Na razie w Polsce nie jesteśmy jednak na etapie pozyskania łowieckiego tego gatunku. Nadal uważam, że kontrolę nad liczebnością wilków mogą sprawować wyłącznie myśliwi, tylko znów należy ją rozumieć w kontekście postulowanego aktywnego zarządzania i ewentualnych decyzji o ściśle kontrolowanym odstrzale. Któż bowiem w Polsce ma dokonać takiego odstrzału, jeśli nie myśliwi? Już teraz wspierają Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska i realizują jej decyzje, eliminując wilki, przez co narażają się na hejt i groźby. Jeżeli nie mam racji, to dlaczego tego zadania nie wykonują służby weterynaryjne, policja czy wojska obrony terytorialnej? Podpisuję się także pod stwierdzeniem, że to przede wszystkim myśliwi mogą zapewnić rzeczywistą i efektywną ochronę wilków, gdyż tak to wygląda na całym świecie. Tylko oni są bowiem realną siłą w terenie, która może wpływać na to, co się dzieje z wilkami. Jednak z myśliwych należy uczynić orędowników racjonalnej ochrony gatunku i włączyć ich w proces tworzenia nowej strategii zarządzania nim, a nie ich wykluczać przez oskarżenia, inwektywy czy nawet groźby. Henryk Okarma |